środa, 3 września 2008

Ameryko witaj!

Tak tak, długo broniłem się przed założeniem bloga. Po pierwsze zniechęciła mnie w 2002 roku pewna popularna firma hostingująca blogi, gdy to bezczelnie i bez jakiegokolwiek uprzedzenia nagle usunęła mój poprzedni e-dziennik. Po drugie, jestem taką osobą, która często woli nie wyrażać swoich poglądów głośno. Przez właśnie tę cechę brany jestem przez "obcych" za człowieka pozbawionego własnych osądów bądź zwykłego niemowę... Cóż...

Mój blog będzie o... No właśnie i w tym miejscu pojawia się problem. Wydaje mi się, że w moim specyficznym przypadku nie ma sensu przypisywać go do jakiejkolwiek kategorii, gdyż i tak pewnie nie będę się jej trzymał. Ma on po prostu służyć mi, o! Robię dużo zdjęć, a nie wszystkie sam uznaję za wartościowe pod względem artystycznym i godne publikacji w innych serwisach fotograficznych. Miejscem na takie "odrzutki" będzie właśnie ten blog. Wiadomo, słabe zdjęcie może uratować jeszcze kontekst, jeśli jest słabo wyczuwalny w zdjęciu, trzeba je opatrzyć dobrym komentarzem, a w blogu mam na niego baaaardzo dużo miejsca. :)

Wracając do tytułu mojej notki. Już trzecią dobę znajduję się na innym kontynencie. Czuję się wielkim szczęściarzem, że wyprawę tę udaje mi się realizować jeszcze w te wakacje. 

... i w tym momencie notkę muszę urwać (co zresztą Damian potwierdził głośnym kichnięciem). Spaliłem się w przedbiegach i ten rozłożysty wstęp wyczerpał dzisiejszy limit mojej inwencji twórczej. Mam nadzieję, że z dnia na dzień limit ten, chociaż ciut się poszerzy. 

Jest po 20, czas ruszyć do miasta. Ha!


Komentarze (2):

4 września 2008 16:55 , Anonymous Anonimowy pisze...

powodzenia w blogowaniu ;) czekam na zdjęcia :D

 
6 września 2008 12:30 , Blogger majka. pisze...

ułaa ;] no nie spodziewałam się.

 

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna